3 EKO NA KAŻDĄ KIESZEŃ
5/05/2019
27
KOSMETYKI EKOLOGICZNE
,
KOSMETYKI NATURALNE
,
KOSMETYKI PIELĘGNACYJNE
,
MASECZKA
,
MASECZKA DO TWARZY
,
MASŁO DO CIAŁA
,
MGIEŁKA
,
PIELĘGNACJA
,
PIELĘGNACJA CIAŁA
,
PIELĘGNACJA TWARZY
,
PŁYN MICELARNY
,
TONIK
Z
kosmetykami o dobrych, fajnych składach, jest tak, że swoje
kosztują. Może nie jest to półka super hiper drogich produktów,
ale w porównaniu do tego ile możemy zapłacić za zwykły
drogeryjny krem – no cóż..różnica jest.
Ale..ale..nie
wszystkie takie kosmetyki są drogie i powodują jęk portfela ( albo
męża! ). Wśród fajnych, o niezłym składzie, kosmetyków możemy
znaleźć też coś bardzo przyjemnego cenowo i znakomitego w
działaniu.
Dziś
właśnie chciałabym Wam pokazać 3 takie kosmetyki, w których
składzie chemia nie goni chemii, a cena powoduje uśmiech na twarzy.
No
nic..zaczynajmy!
Może
najpierw coś do pielęgnacji ciała?
Kosmetyki
Your Natural Side bardzo sobie cenię. Sa przystępne cenowo a to co
znajdziemy w ich składzie to samo dobro. Pokazywałam Wam już masło
makadamia z tej serii, a na instagramie widzieliście już zdjęcie
dzisiejszego bohatera. Jest nim 100% naturalne masło do ciała
malina & kokos. I skoro od początku miało być o cenach to tu
też tak będzie: za 100ml masła zapłacimy od 20-kilku złotych w
górę. Niedużo, prawda?
skład:
cocos nucifera (coconut) oil, rubus ideaus seed oil – olej kokosowy nierafinowany, olej z pestek malin nierafinowany
„Masło
malina&kokos wytworzone zostało poprzez tłoczenie na zimno
miąższu orzechów kokosowych oraz pestek malin. Dzięki swojej
lekkiej, kremowej konsystencji jest kosmetykiem doskonałym do
masażu. Malina posiada właściwości silnie przeciwutleniające
oraz antyseptyczne. Kokos zaś wykorzystywany jest do pielęgnacji
skóry suchej, odwodnionej i wrażliwej.”
Dlaczego
warto sięgnąć po ten kosmetyk?
Po
pierwsze zapach. Ja jako fanka kokosów spodziewałam się słodyczy
tego owocu i dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że czuję tu
prawie tylko i wyłącznie maliny. A dokładniej ten zapach to pestki
malin – jeśli ktoś z Was miał styczność już z tego typu
olejem na pewno wie o jaki zapach mi chodzi. I mimo iż nie jest to
mój ukochany kokos ( chociaż nuty wiórek kokosowych trochę
przebijają i łągodzą ten malinowy aromat ) to zapach masła jest
bardzo przyjemny. Idealnie pasował mi przy nocnej pielęgnacji –
delikatny, otulający i niedrażniący nosa.
Po
drugie konsystencja. Lekka i przyjemna, nie sprawiająca problemów z
aplikacją i rozsmarowywaniem ( zero tępego poślizgu ), ale..mocno
olejkowa. Przy wyższej temperaturze masło trochę się „topi” i
robi się jak olejek, ale wystarczy mu kilka chwil w lodówce i wraca
do masełkowej konststencji. Spodziewałam się, że przy
rozsmarowywaniu na skórze będe miała efekt bardzo tłustego i
oleistego filmu. I rzeczywiście początkowo właśnie tak jest ale
masło i te oleje zaskakująco szybko wchłaniają się w moja
przesuszoną skórę i już po chwili na skórze nie mam żadngo
tłustego filmu, ale zostaje delikatna warstewka na skórze ( ale w
końcu też wchłania się do zera ).
I
po trzecie – najważniejsze: działanie! Te masło to idealny
kosmetyk-ratunek dla przesuszonej skóry, która wymaga
natłuszczenia, nawilżenia i wygładzenia. Te niewielkie pudełeczko,
a raczej jego zawartość dokładnie to nam daje. Przynosi ulgę
przesuszonej skórze nawilżając naskórek od wewnątrz i
natłuszczając od zewnątrz. Skóra robi się elastyczna i znika
nieprzyjemne jej napięcie i szorstkość. A dzięki temu skóra robi
się bardzo gładka i przyjemna w dotyku, robi się odczuwalnie
bardziej elastyczna. Moja skóra kocha takie oleiste masła i chętnie
sięgam po tego typu kosmetyki. Jeśli Wy również lubicie sięgać
po takie „balsamy” to ten polecam z pełną odpowiedzialnością.
Boski skład, przyjemna dla portfela cena i dokładamy do tego
fantastyczne działanie. Czego chcieć więcej?
Pozostałe
dwa kosmetyki służą do pielęgnacji twarzy. Pierwszy z nich kusił
mnie bardzo, od momentu jak tylko zobaczyłam tę markę w którejś
z drogerii. Dużym zaskoczeniem było dla mnie odkrycie tego, że
linia ROSADIA
( bo o niej mowa ) produkowana jest przez naszą rodzimą, polską
markę Sylveco. O ile z Sylveco niewiele miałam do tej pory
styczności o tyle ROSADIA mocno mnie zaciekawiła i ( co pewnie
trochę głupie ) przyciągnęła do siebie swoimi minimalistycznymi
opakowaniami i ( nie oszukujmy się ) przyzwoitymi cenami ( od
20-kilku złotych do 30-35zł maksymalnie ).
Pierwszym
kosmetykiem, który zdecydowałam się poznać jeśli chodzi o tą
linię był płyn micelarny, ale nie taki zwykły – to
tonik/mgiełka
3w1. Widziałam, że opinie w internecie zbiera bardzo różne –
ja jednak zdecydowałam się zaryzykowac i go wypróbować. Sięgnęłam
po niego raczej z myślą stosowania jako tonik do twarzy niż płyn
micelarny. A to ze względu na jego formę aplikacji – spray (!) i
moje zapominalstwo jeśli chodzi o używanie toników ( tu mamy
ułatwioną sprawę – sięgam po płyn, psikam i gotowe, bez
kombinowania, przecierania i zabawy wacikami ).
skład:
aqua, bulgarian pink rose (rosa damascena) hydrolate, panthenol, coco-glucoside, panthenol, sorbitol, lactic acid, allantoin, cocamidopropyl betaine, pelargonium graveolens oil, citrus limonum peel oil, benzyl alcohol, dehydroacetic acid, limonene
„Wielofunkcyjny
preparat do oczyszczania i tonizowania cery wrażliwej, mieszanej,
dojrzałej i naczynkowej. Stworzony na bazie hydrolatu z róży
damasceńskiej, który wykazuje działanie przeciwstarzeniowe i
antyoksydacyjne, poprawiając elastyczność skóry. Dodatek kwasu
mlekowego ujednolica jej koloryt i strukturę, wygładzając przy tym
drobne zmarszczki mimiczne. Po zastosowaniu płynu pozostaje na
skórze wyraźne uczucie komfortu, czystości i świeżości.”
Ten
produkt jest bardzo łagodny dla cery, a jego zapach to delikatny,
bardzo subtelny kwiatowy atomat. Nie ma obaw o babciny różany
zapach.
Jako
płyn micelarny do demakijażu oczu produkt sprawdza mi się całkiem
nieźle. Radzi sobie z tuszem do rzęs, cieniami.. Nie podrażnia
oczu, ani skóry wokół nich – nie powoduje zaczerwienienia czy
łzawenia, nie szczypie. Tylko, że w przypadku stosowania go jako
płyn do demakijażu to atomizer nie ma racji bytu bo i tak musimy
psikać tę mgiełkę na wacik ( wiecie, że się na nim pieni?
Przedziwna sprawa.. ).
Stosowany
jako tonik również jest ok. Pozostawia cerę świeżą, czystą.
Nie odczuwam żadnej warstwy, filmu na twarzy. Rzeczywiście można
odczuć lekkie ukojenie. Płyn doskonale przygotowuje cerę do
dalszej pielegnacji w postaci kremu czy serum ( ja sięgałam po
niego w tej formie szczególnie wieczorem ).
Najchętniej
jednak używałam płynu Rosadia jako mgiełki do twarzy. Mimo, że
się pieni na waciku, mimo iż czytałam, że atomizer potrafi szaleć
( mój był ok – może trafił mi się jakiś fajny egzemplarz,
który wypuszczał mgiełkę a nie strumień płynu ) - chętnie
sięgałam po niego rano, po przebudzeniu. Na przebudzenie,
odświeżenie skóry po nocy – i jeszcze przed pierwszą kawą.
Idealnie.
Mimo mocno mieszanych opinii na jego temat – ja jestem z niego zadowolona i myślę, że sięgnę jeszcze kiedyś po niego ( jak uszczuplę swoje zapasy kosmetyczne – tylko czy to możliwe? ).
I
na koniec zostawiłam coś po co chętnie sięga chyba każda z nas –
maseczka. Nie jest to jednak saszetkowe, jednorazowe opakowanie a
niewielka 50ml tubka – kosztująca naprawdę grosze, bo około 11zł
( natural
face mask ).
Chyba
większość z nas zna ( chociażby ze słyszenia ) kosmetyki
Babuszki Agafii? Maski, szampony, maseczki i mój hit – czarne
mydło! Do tej pory większość tych kosmetyków dobrze mi się
sprawdzała i z przyjemnością po nie sięgałam, więc po raz
kolejny zdecydowałam się na coś, coś nowego – maseczkę do
twarzy z nowej linii White Agafia ( linia wyróżniająca się nową,
całkowicie bezpieczną formułą – 95% naturalnych i
certyfikowanych składników ). Nie zniechęcajcie się – maseczka
jest przeciwstarzeniowa i przeznaczona dla osób w wieku od 35-50lat,
no ale chyba już wszyscy są na tyle świadomi, że widzą, że te
napisy na opakowaniach to jedno a potrzeby naszej skóry to drugie,
prawda?
„Maska
do twarzy pozwala zachować młody wygląd skóry, intensywnie ją
nawilża i odżywia, a także stymuluje syntezę kolagenu. Maseczka
widocznie wygładza skórę, uelastycznia i nadaje jej świeży i
młody wygląd. Szczególnie polecana do pielęgnacji skóry z
pierwszymi oznakami starzenia się. Widocznie wygładza skórę,
przywraca jej jędrność, sprawia, że jest miękka i jedwabista w
dotyku.”
skład:
aqua, glycerin, cetearyl alcohol, coco-caprylate/caprate, butyrospermum parkii butter, panthenol, ceteareth-20, sodium pca, sodium carbomer, hydrolyzed rice protein, triticum vulgare germ oil, salvia officinalis leaf water, rhodiola rosea root xtract, linum usitatissimum seed oil, avena sativa kernel extract, pinus siberica seed oil, borago officinalis seed oil, rosa canina fruit oil, tocopheryl acetate, citric acid, ethylhexylglycerin, benzyl alcohol, parfum
Stosowanie
maseczek powinno być jednym ze stałych kroków w naszej
pielęgnacji. Chociaż zauważyłam, że coraz więcej osób sięga
po tego typu kosmetyki, nawet jeśli ich działanie ma być chwilowe.
Takie maski to ekspresowy sposób na
odświeżenie, nawilżenie i ukojenie skóry. Ale tak naprawdę
dopiero częste stosowanie odpowiednio dobranego produktu przyniesie
nam oczekiwane efekty.
Maseczki
przeciwstarzeniowe sprawdzają się w pielęgnacji skóry z
pierwszymi oznakami starzenia. Nawilżają i napinają skórę,
spłycają drobne zmarszczki.
Kiedy
pierwszy raz użyłam tej maseczki byłam nią mile zaskoczona -
skóra zrobiła się wygładzona i rozświetlona, sprawiała wrażenie
zdrowszej. Czułam, że
maseczka mocno nawilżyła twarz, bez obciążania i oblepiania
olejami, skóra się miło napięła, była jakby wypełniona.
Podczas systematycznego
stosowania zaobserwowałam znaczącą poprawę nawilżenia skóry, a
cera stała się także miękka i przyjemna w dotyku! Dużym plusem
jest to, że mimo bogatej konsystencji, kosmetyk ten nie spowodował
wystąpienia niedoskonałości na mojej cerze. Chętnie sięgałam po
ten kosmetyk, bo mimo swojej niewysokiej ceny dawał całkiem
przyjemny wizualnie efekt.
Ciekawa
jestem czy znacie któryś z tych kosmetyków? Jeśli tak to tak Wam
się sprawdzał? A może macie do polecenia jakiś swój „eko-hit”
za niewielką cenę?
BUZIAKI
OLA
Spodziewałam się bardziej eko opakowań.
OdpowiedzUsuńNo nie szalej! Nie wszystko naraz!
UsuńKojarzę tylko babuszkę agafię, ale ja akurat bardzo polubiłam maskę dziegciową. Z produktów, które pokazujesz ciekawi mnie masło. Do moich eko hitów mogę zaliczyć produkty Vianka, a miałam do czynienia z dwoma kremami jeden na dzieńi drugi pod oczy oraz oczywiście normalizujący peeling do twarzy z zielonej serii. Uwielbiam również tonik z linii duetus od niedawna oraz linię Biolaven dwa kremy, pły micelarny i żel do twarzy zdecydowanie godne uwagi :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki Duetus mocno mnie ciekawią i myślę, że sięgnę po coś z tej linii jak tylko trochę uszczuplę moje kosmetyczne zapasy. A przydałby mi się żel do mycia twarzy, do stosowania tak na zmianę z mydłem.
UsuńMaseczki Babuszki - te w dużych saszetkach bardzo lubię. Są tanie, fajnie działają i pojemnośc jest taka, że można użyć kilka razy ale nie na tyle dużo by nam się znudziły.
Tonik mgiełkę 3 w 1 kupiłam po badaniu stanu skóry w sklepie zielarskim :) Pewnie za jakiś czas napisze o nim :)
OdpowiedzUsuńWidziałam, że jakiś czas temu dołączony był do któregoś z babskich magazynów.
UsuńCiekawa jestem jak Ci się ten tonik sprawdzi i jakie będą Twoje wrażenia.
Niestety nie kojarze ;/
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych 3 kosmetyków?
UsuńNie znam tylko maski i raczej nie poznam, bo jak wiesz jestem fanką miodowych masek ;)
OdpowiedzUsuńAle Your Natural Side znasz, prawda?
UsuńMarkę Your Natural Side bardzo lubię :) Miałam i mam kilka produktów tej marki, jedne lepsze, inne gorsze.
OdpowiedzUsuńCo polecasz jako swojego ulubieńca? Ja mam kilka kosmetyków tej marki i jak narazie to jestem nimi zachwycona!
UsuńKosmetyki Agafii oczywiście kojarzę ale reszty nie znam. Muszę się przyjrzeć tym marką przy okazji następnych zakupów :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie zerknij w stronę Your Natural Side - niesamowite produkty. Mam ich w domu więcej i jak na razie nie mam wobec nich żadnych zastrzeżeń.
UsuńJa także nie znam żadnego przedstawionego produktu
OdpowiedzUsuńWszystko przed Toba, szczególnie, że wcale nie kosztują dużo więc warto spróbować.
UsuńWszystkie znam, kojarzę i lubię. To masełko mnie kusi!
OdpowiedzUsuńMasełka Your Natural Side są świetne - ja mam chęć na więcej :)
UsuńMasełko mnie zaciekawiało ;)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię :)
UsuńA ta Rosadia to skąd marka?
OdpowiedzUsuńTo nasze polskie Sylveco :)
UsuńZ dobrych składowo i tanich kosmetyków spokojnie mozna podac cała oferte sylveco 😊 vianek czy biolaven maja naprawde przystepne cenowo pozycje. A micel lipowy sylveco jest genialny i kosztuje kilkanascie zl, uzywam go namietnie.
OdpowiedzUsuńEOLab z rosyjskich marek tez ma dobre i niedrogie kosmetyki. No i rossmannowska alterra.
Na Ciebie zawsze można liczyć z polskimi eko markami :) Dlatego chętnie do Ciebie zaglądam..a moja lista rośnie i rośnie :)
UsuńZnam płyn miceralny ale tylko z widzenia :) resztę widzę pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą - i zwróć uwagę na przyjemne ceny - można zaryzykowac zakup.
UsuńMasło na sto pro będzie moje, uwielbiam maliny ponad wszystkie owoce :D
OdpowiedzUsuń