KOSMETYKI NATURALNE - MOJE LOVE HATE
3/29/2019
38
KOSMETYKI EKOLOGICZNE
,
MASŁO DO CIAŁA
,
MASŁO MAKADAMIA
,
NAURALNE KOSMETYKI
,
OLEJ MORINGA
,
YOUR NATURAL SIDE
Dziś bez zbędnych ceregieli, bez prywatnych wstawek. Będzie szczerze do bólu i myślę, że część osób zrozumie mnie bez problemu, a część będzie wywracać oczami i myśleć, że głupoty gadam..
Nie jestem maniaczką kosmetyków naturalnych - lubię je, w większości przypadków ich działanie bardzo mile mnie zaskakuje, często po nie sięgam - ale..po te drogeryjne również. Nie unikam ogólniedostępnych kosmetyków o składach, które pozostawiają wiele do życzenia. Nie ukrywam jednak, że im lepszy skład tym i działanie fajniejsze, ale na efekty trzeba zdecydowanie dłużej poczekać.
Dziś jednak chciałabym Wa pokazać 2 kosmetyki, z którymi mam taką relację "love-hate", bo niby uwielbiam i aż "przebieram nóżkami" jak po nie sięgam, ale są pewne aspekty, które powodują, że sięgam, przebieram nóżkami ale z głębokim westchnięciem. Dlaczego? O tym dowiecie się poniżej.
Będzie o dwóch produktach:
Zacznę od tego, który pewnie bardziej Was zaskoczył, a mianowicie masło makadamia. Pomyślicie - "jak można nie lubić tego kosmetyku"?
Kosmetyk idealny dla skóry starzejącej się, która wymaga ujędrnienia i regeneracji, odżywienia. Ma zmiękczać, wygładzać skórę, odżywiać i nawilżać. I do tego nie kosztuje majątku, bo zazwyczaj jakieś 25-30zł za 100ml.
Do czego można go używać?
- jako balsam do ciała ( stała konsystencja pod wpływem ciepła zamienia się coś tłustego i oleistego; odżywiający, natłuszczający - świetnie działa na takie partie ciała jak łokcie, kolana i pięty: miejsca, które są raczej problematyczne w przypadku pielęgnacji )
- jako krem do twarzy ( ale tu raczej na spokojnie - myślę, że w przypadku skóry mocno przetłuszczającej się średnio sprawdzi się to rozwiązanie, osoby z widocznymi suchymi skórkami albo z cerą alergiczną i suchymi plamami na skórze - będą zadowolone, bo masło świetnie pielęgnuje takie miejsca, łagodzi podrażnienia; wspomaga w leczeniu łuszczącej się skóry )
- jako masła do włosów: ( znacie to rozwiązanie? ) lekkie rozpuszczenie masła w ciepłych dłoniach i nałożenie je na włosy, później kilkanaście minut w turbanie i można zmywać - widoczne efekty regeneracji i wygładzenia włosów, nabłyszczenia ich ( ale trzeba mieć dobry szampon myjący tak by wymyć masło do końca ) - można też sięgać po te masło do zabiezpieczania końcówek włosów ( zamiast "fryzjerskich" olejków )
- jako krem do rąk, a dokładniej jako pielęgnacja paznokci i skórek ( świetnie sprawdza się jako regeneracja mocno przesuszonych skórek wokół paznokci - nawilża je, a w przypadku mocno przesuszonych i spękanych przyspiesza ich regenerację i łagodzi ból; dobrze sprawdza sie też przy ich leczeniu u osób, które mają tendencję do obgryzania paznokci i zadzierania skórek )
skład:
macadamia ternifolia seed oil, hydrogenated vegetable oil
Skoro tyle dobrego w tym maśle ( jest "love" ) to dlaczego hate?
W gruncie rzeczy są dwa powody:
- zapach, a w gruncie rzeczy jego ( prawie ) brak. Nie wiem jak Wy ale ja w tym naturalnym maśle, bez żadnych dodatków czuję zapach "tłuszczu"(?). I nie byłoby problemu, gdyby tego zapachu nie byłoby w ogóle, ale niestety czuję.. I sięgam po to masło, bo ma fantastyczne działanie na skórę, ale zdarza mi się "poprawić" je jakimś zapachowym kosmetykiem, tak żeby było przyjemniej dla nosa.
- wchłanianie - strasznie dłuugie ( w przypadku mojej skóry ), bo zanim rozpuszczę masło w palcach, nałożę je na skórę ( a jest trochę tępego poślizgu więc to trwa ), i zanim ono się wchłonie - czas leci. Do używania tego produktu po prostu trzeba mieć czas, nie jest to coś czym wysmarujemy się na szybko po kapieli i wskoczymy w piżamę.
I tyle moich "hejtów" - miłości jest zdecydowanie więcej dlatego sięgam po kosmetyk, ciesząc się z jego działania.
Drugim kosmetykiem będzie olej moringa - i tu zaacznę od minusów. A raczej jednego.
Olej moringa ma jeden minus, dla mnie dość znaczący - a mianowicie zapach. Wiem, że fanki kosmetyków naturalnych lubią tego typu aromaty, ale ja - osoba kochająca słodkość w zapachach, ich otulające działanie; w przypadku oleju moringa mam gęsią skórkę. Ja nie czuję tu orzechów ( no chyba, że mam mylne pojęcie zapachu orzecha? ).. Czuje za to i to bardzo intensywnie, aromat "zielska" - wg mnie olej moringa pachnie jak skrzyp polny, pokrzywa..takie polne zielsko. Ciężko używa się oleju, który pachnie "nie po mojemu". Ciekawa jestem czy któraś z Was miała podobne doświadczenia zapachowe z tym naturalnym olejem?
Pierwszy plus pojawia sie kilka chwil po aplikacji na skórę - zapach po prostu się ulatnia i znika. Nie jest wyczuwalny, nie drażni, nie przeszkadza. Najgorsza jest po prostu sama aplikacja i moment nakładania na skórę ( szczególnie jeśli używamy tego oleju przy pielęgnacji twarzy ).
Olej moringa ma najróżniejsze zastosowanie ( krem, balsam, maska do włosów lub skóry głowy ) - ja jednak używałam go do pielęgnacji twarzy, tuż po zmyciu makijażu ( bez względu na porę dnia ). I to co on robi ze skórą, z twarzą ( tuż po demakijażu ) to doskonała sprawa. Natychmiastowo pojawia się uczucie ulgi i znika "podrażnienie" spowodowane demakijażem. Świetnie łagodzi też skórę po zrobieniu peelingu mechanicznego. Jak na olej, zaskakująco dobrze się wchłania i łatwo daje sie rozprowadzić na skórze. Po aplikacji robi sie przyjemnie miękka i elastyczna - i jest to naprawdę odczuwalne. I właśnie za te wrażenie, że robie coś ekstra dla swojej skóry, go lubię. Mimo tego intensywnego i mało przyjemnego zapachu.
Ciekawa jestem czy macie takie kosmetyki "love-hate"? Czy znajdziecie coś co ma jakiś aspekt mało przyjemny w stosowaniu, a mimo wszystko sięgacie po ten kosmetyk po plusy zdecydowanie przeważają? Czy raczej należycie do osób, które odpuszczają jeśli kosmetyk w 100% nie jest taki jak lubicie? Dajcie koniecznie znać i jak możecie napiszcie co to za produkt!
POZDRAWIAM CIEPŁO
OLA
Ja taką relację miałam z olejem tamanu. Działanie genialne, ale jego zapach, przypominający przyprawę do zup maggi, delikatnie mówiąc - nie należał do moich ulubionych ;)
OdpowiedzUsuńO luuudzie.."maggie" do stosowania na twarz? To pewnie taki sam zapachowy koszmar jak w przypadku oleju moringa..No tylko, że te działanie jest taki fajne!
UsuńJa mam tak samo jak ty ;p nie unikam drogeryjnych i ogólnodostępnych kosmetyków, ale lubię czasem wybrać naturalne produkty jedne się sprawdzają świetnie drugie gorzej, zależy do jakiej części pielęgnacji ciała :D Oleju moringa jeszcze nie miałam, ale ciekawe czy bym się polubiła z jego zapachem :D
OdpowiedzUsuńŻałuję, że przez monitor nie mogę Ci podesłać zapachu - bardzo specyficzny.
UsuńU mnie takim małym zapachowym faux pas okazał się mój ukochany peeling Vianka z normlizujacej serii. Dla mnie pachnie farbą, choć w teorii to mięta i szałwia ale tak bardzo lubię jego działanie, że przestało mi to na dobrą sprawę przeszkadzać już. A jeśli jakiś zapach kosmetyku naturalnego i nie tylko mi przeszkadza to zużyć zużyje i nie powracam więcej 😉
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy tych produktów, ale fajnie, że przedstawiłaś w poście ich minusy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Nie znam.
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą.
UsuńTeż nie lubię maseł, które długo się wchłaniają.
OdpowiedzUsuńMogą się wchłaniać ciut dłużej, no ale bez przesady..
UsuńTych wersji nie znam. Kiedyś miałam olej makadamia od Nacomi i działał świetnie :)
OdpowiedzUsuńOlej makadamia to już całkiem inna bajka..
UsuńDo naturalnych kosmetyków podchodzę z ogromną rezerwą. Niestety większość z nich nie dogaduje się z moją skórą.
OdpowiedzUsuńOj szkoda..Przy dłuższym i regularnym stosowaniu można się zachwycic efektami!
UsuńJa używałam już wcześniej olej makadamia ale z innej marki :) super mi się sprawdzał!
OdpowiedzUsuńOlej makadamia to inna bajka niż masło :) Ja też lubię ten olej o którym wspominasz.
UsuńMarki nie znam, samych produktów też. Ja również lubię, kiedy kosmetyki ładnie pachną, albo nie pachną wcale. Miałam czasami podobną relację, bo tonik był świetny, ale nie mogłam zdzierżyć jego woni.
OdpowiedzUsuńNo właśnie czasami tak jest, że pojawia się jakiś kosmetyk, który jest fantastyczny w działaniu ale ma jakiś aspekt który nie do końca nam pasuje. I co wtedy robić?
UsuńChyba pierwszy raz widzę produkty tej marki :) ciekawe czy by mi się spodobały :)
OdpowiedzUsuńZerknij do ich asortymentu - same dobroci mają.
UsuńTo mnie tak odrzuca olej Neem swoim zapachem. Na włosy działał cudnie, ale przez 3 godziny myślałam, że oszaleję...
OdpowiedzUsuńhaha..czyli masz tak jak ja z olejem moringa..No i co robić? Rezygnować z czegoś co działa wyśmienicie?
UsuńTen olejek chętnie bym przetestowała :)
OdpowiedzUsuńNie odstrasza Cię ten zapach?
UsuńTo masło makadamia wydaje się być naprawdę fajnym produktem, lubię gdy kosmetyk ma tyle zastosowań. Ja chyba nie ma produktów które lubię i nienawidzę jednocześnie. Zazwyczaj albo coś polubię od pierwszego użycia, albo to znienawidzę i oddaję rodzinie lub znajomym.
OdpowiedzUsuńTo jesteś w takim razie szczęściarą..U mnie czasami właśnie trafiają się takie produkty i zawsze mam dylemat co dalej z nimi robić.
UsuńBardzo lubię produkty YNS ;)
OdpowiedzUsuńPoleć mi jakiś swój najulubieńszy :)
UsuńSłodkość zapachów.. hm.. koniecznie spróbuj hydrolatu jaśminowego Your Natural Side ;) Kocham go ostatnio całą duszą ;D Z czystych surowców o pięknych zapachach zdecydowanie polecam też olej ze śliwki. Jeśli lubisz słodki marcepan ;) Zawsze możesz też dodać olejku eterycznego do dowolnego oleju. Wciąż natura, a jednak o niebo lepsza w stosowaniu na co dzień :) Nie próbowałaś? :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować obie rzeczy o których wspominasz: i hydrolat jaśminowy i olej ze śliwki. Już wpisałam na listę zakupową i przy najbliższych naturalnych zakupach na pewno sięgnę po te dwie rzeczy. Dziękuję Ci ślicznie za rady!
UsuńBardzo fajny wpis. Ja również posiadam kilka takich kosmetyków, w których tez głównie nie podoba mi sie zapach, np. olejek z nasion konopi, ale działanie ma rewelacyjne ;)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że nie tylko ja mam takiego hopla, że mimo, że kosmetyk zapachowo mi nie pasuje to używam ze względu na jego właściwości i działanie.
UsuńMam mieszane uczucie do tego masła, z jednej strony czytałam i stwierdziłam, że chcę, bo to coś dla mnie, ale z drugiej strony te wchłanianie się :( Myślę, że przez to szybko odstawiłabym to masełko.
OdpowiedzUsuńNo właśnie tak wygląda moja relacja z tym masłem. Działa wyśmienicie ale ten czas wchłaniania powala.
UsuńMoje ulubione masło do ciała The Body Shop to własnie Moringa :D Ciekawe czy tak samo pachnie jak ten olejek :P
OdpowiedzUsuńA jak bys opisała jego zapach?
UsuńJa też nie jestem wielką fanką naturalnych kosmetyków. Nawet nie znam tych których pokazałaś. Chocolade przypomniała mi że miałam masło moringa z the body shop. Zapach był średni, ale działanie cudowne. Z kosmetyków love-hate to żel aloesowy :D
OdpowiedzUsuńOO..a co Ci w tym żelu aloesowym nie leży?
Usuń