NATURALNIE PODKREŚLONE, BŁYSZCZĄCE OKO
1/28/2019
40
COSTASY
,
KOSMETYKI DO MAKIJAŻU
,
KOSMETYKI MINERALNE
,
KOSMETYKI NATURALNE
,
LILY LOLO
,
MAKE UP
,
MAKEUP
,
MAKIJAŻ
,
MAKIJAŻ MINERALNY
,
MINERAŁY
Jestem monotematyczna jeśli chodzi o kosmetyki mineralne - uwielbiam Lily Lolo. Są bardzo przyzwoite cenowo, świetnie się u mnie sprawdzają, a w dodatku obsługa polskiego sklepu jest bardzo pomocna w kwestii doboru odcieni ( dzięki nim mam swój idealny podkład mineralny w kolorze Blondie ).
Zanim opowiem Wam o dzisiejszych bohaterach - będzie o cieniach mineralnych, chciałabym Wam zostawić namiary na inne kosmetyki z którymi miałam styczność ( moje NAJ ).
- mój ukochany puder sypki TRANSLUCENT SILK ( nie miałam do tej pory innego pudru, który dawałby taki efekt: niby jest mat a zarazem perłowe rozświetlenie. Wiem,że nie każdy lubi taki "prawie" glow na twarzy ale uwierzcie: jest bombowy! )
- drugim w kolejności, najukochańszym jest rozświetlacz STAR DUST ( dziwne by było, gdybym go nie pokochała: co za blask! )
- prześwietne jest również duo SCULPT & GLOW CONTOUR ( bronzer, który się w nim znajduje to na chwilę obecną jeden z najlepszych z jakimi w ogóle miałam do czynienia. Kompletnie matowy ale przewspaniały w używaniu, nawet dla osób, które są takimi makijażowymi laikami jak ja. Bardzo chciałabym ten bronzer w wersji solo. )
- o różach pisałam Wam ostatnio - odsyłam do tamtego postu.
Kosmetyki Lily Lolo zachwycają na tyle, że mam chęć na więcej - ciekawią mnie paletki prasowanych cieni ( no i ten róż, o którym Wam ostatnio wspominałam! ).
Dziś chciałabym Wam pokazać dwa kolory cieni do powiek ( w formie sypkiej ). Wśród asortymentu szukałam czegoś błyszcząco-połyskującego i czegoś w takich kolorach co mogłabym używać na codzień ( wolę jakieś złoto, beżo-brązy, ewentualnie khaki ). I tak trafiły do mnie: BRONZE SPARKLE oraz STICKY TOFFEE.
Wśród asortymentu znajdziemy 27 kolorów: matowe, satynowe, połyskujące - każdy znajdzie coś dla siebie. Ja zdecydowałam się na dwa, dość "normalne" kolory, do codziennego używania ( ale są błyszczące! ). Mam co prawda chęć na coś jeszcze, ale raczej nie będzie to nic szalonego ( np. fiolet ). Jeśli chozi o wybór kolorów jestem raczej dość praktyczna - cienie maja być w takich kolorach by móc je używać, a nie by ładnie wyglądały.
Tak jak wspominałam wyżej - zdecydowałam się na dwa odcienie:
BRONZE SPARKLE - intensywnie lśniący, brązowy
oraz
STICKY TOFFEE - połyskujący, jasnobeżowy, neutralny odcień brązu
Zanim powiem Wam co myślę o tych dwóch kolorach - obejrzyjcie: ( myślę, że bez problemu rozpoznacie, który swatch to Bronze Sparkle a który to Sticky Toffee )
Wiem, że nie każdy lubi błyszczące i połyskujące cienie w codziennym makijażu. Ktoś może pomyśleć: "Czyś ty zwariowała dziewczyno? Na co dzień taki połysk?". Kurcze - ja tak lubię! Łączę połyskujące cienie z matowymi i jest ok - makijaż nie jest przesadzony, uwierzcie. Mówiłam już o tym nie raz i przyznaję sie szczerze: nie umiem operować tylko matowymi cieniami. Uważam, że nie mam do tego ręki i tyle ( ale ćwiczę się i próbuję! ). Dobra, przejdźmy jednak do clou sprawy.
Bronze Sparkle jest cieniem zauważalnie połyskującym ( błysk daje się stopniować, ale już od początku jest widoczny ) i dość intensywnym w kolorze. Moim zdaniem jest to taki mocny złoty brąz - raczej na koniec powieki, dla podkreślenia kształtu oka. Oprócz połysku i intensywnego koloru, mamy do czynienia z niesamowitą wydajnością - wystarczy dosłownie odrobina by móc wydobyć pełnię i głębię koloru. No i cos o czym muszę wspomnieć, to trwałość - cienie raz nałożone na powiekę, zostają na niej. Nie migrują, nie tracą na intensywności - to naprawdę kawałek solidnego kosmetyku. Jestem pewna, że idealnie sprawdziłyby się w makijażu, który wymaga trwałości ( odpowiednia baza + coś do utrwalenia całego makijażu i mamy pewniaka na wiele, wiele godzin ).
Z tych dwóch cieni Sticky Toffee zachwycił mnie od razu, od momentu otworzenia słoiczka i zerwania folijki zabezpieczającej. Połyskujący, beżowo-złoty - idealny do nałożenia na całą powiekę jako baza dla makijażu oka, idealny do zaznaczenia kącika. Cóż będę ukrywać - zauroczył mnie! Jest zdecydowanie delikatniejszy niż Bronze Sparkle - i w intensywności koloru i w mocy błysku. Myślę, że wiele osób może stwierdzić, że jest bardziej dzienny niż ten brąz. Chętnie po niego sięgam i łączę z cieniami innych firm ( niekoniecznie mineralnymi ) i też nieźle ze sobą współpracują. Jedyną różnicę jaką daje się zauważyć to trwałość. Niesamowite, ale te cienie mineralne są niezniszczalne. Nałożone na powiekę około godziny 7 rano, spokojnie wytrzymują do 18 i przy zmywaniu makijażu widzę, że mam co zmywać.
Jeden taki cień w słoiczku o pojemności 2g ( wydaje się malutko ) kosztuje około 36zł. Trwałość jest kosmiczna i fantastyczna wydajność. W związku z tym uważam, że cena wcale nie jest wysoka w porównaniu do jakości jaką otrzymujemy. Jest to kolejny kosmetyk mineralny Lily Lolo, który polecam z pełna odpowiedzialnością. Czy ktoś mógłby być takim cieniem zawiedziony? Niemożliwe!
POZDRAWIAM CIEPŁO
OLA
ps. Mam do Was prośbę - ostatnio wieczorami staram się odwiedzać Wasze blogi i zostawiać tam po sobie ślad w postaci komentarza. Odwiedzam blogi, które wyświetlają mi sie na liście czytelniczej - jeśli do kogoś dawno nie zajrzałam to koniecznie niech zostawi namiar w komentarzu na siebie ( link do bloga mile widziany ).
Z Lily Lolo mam podkład, puder, korektor prasowany i kabuki. Cieni nigdy nie próbowałam, ale wyglądają interesująco ;) Z mojej czwórki najbardziej polubiłam puder i pędzel. Ten ostatni stał się ulubieńcem i używam go codziennie ;)
OdpowiedzUsuńJaki masz puder? Ten matujący Flawless Matte?
Usuńuwielbiam kosmetyki Lily Lolo, zwłaszcza podkłady i palety cieni.
OdpowiedzUsuńKosmetyki są bombowe!
UsuńZ paletami cieni nie miałam jeszcze styczności ale przyznam, że mocno mnie ciekawią - ale ciężko byłoby zdecydować się na jedną konkretną.
lily lolo to mój makijażowy ulubieniec, pielęgnację też mają bardzo dobrą
OdpowiedzUsuńZ pielęgnacją jeszcze się nie znamy, ale kolorówka jest rewelacyjna. Co poznaję jakiś kosmetyk okazuje się moim hitem.
Usuńuwielbiam takie błyszczące cudeńka<3
OdpowiedzUsuńJa też! Ja też!
UsuńWnioskuję więc, że jesteś kosmetyczną sroką tak jak ja?!
Obydwa odcienie wyglądają pięknie, ale to właśnie Bronze Sparkle mnie zachwycił - cudo!
OdpowiedzUsuńO widzisz! A ja myślałam, że ten jaśniejszy bardziej wszystkim podpasuje.
UsuńPotwierdzam kosmetyki Lily Lolo są świetne zdecydowanie podkład mogę polecić miałam okazje używać. Bardzo fajny wpis, z przyjemnością wpadnę jeszcze do Ciebie. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńKlaudia z modnenewsy.pl
Dziękuję za miłe słowa i zapraszam częściej.
UsuńNa pewno wieczorową porą, jak będę odwiedzać inne blogi, wpadnę i do Ciebie.
Pozdrawiam
Cienie są świetne miałam i z przyjemnością jeszcze po nie sięgnę. Ale jeszcze nie miałam okazji sięgnąć po podkład. Więc jak najbardziej czuje się skuszona :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie wypróbuj podkład. Uważam, że jest hitem! Świetnie się u mnie sprawdza - posiadanie kolejnego opakowania o tym świadczy. Na pewno sięgnę po kolejne pudełeczko jak wykończę te co mam.
Usuńja z tej firmy nie miałam nic więc się nie wypowiem o działaniu owych gagatków;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie sięgnij..Ale ostrzegam! Nie da się w nich nie zakochać!
Usuńhaha to może jak skończę trochę obecnych zapasów:)
UsuńPiękny błysk
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie kosmetyki :)
UsuńPodobają mi się kolorki tych cieni, jako rozświetlacze też wspaniale by wyglądały
OdpowiedzUsuńTen jaśniejszy to może i owszem by się nadawał. Sprawdzę!
UsuńDzięki za pomysł.
Ja też uwielbiam wspomniany zestaw do konturowania Sculp & Glow. Zarówno bronzer jak i rozświetlacz są świetne i aktualnie używam ich codziennie. Na pewno znajdą się w ulubieńcach roku, o ile w końcu uda mi się stworzyć wpis :D Chętnie poznałabym też ich róże. Cienie, które masz wyglądają ślicznie :)
OdpowiedzUsuńTen bronzer z duo chętnie miałabym w wersji solo - używam go prawie codziennie, bardzo mi podpasował.
UsuńOO..chętnie przeczytam Twoich ulubieńców - może znajdzie sie tam coś jeszcze, oprócz duo, co lubię.
Polecam róże - te sypkie i błyszczące ( oczywiście o ile lubisz taki efekt ).
Bardzo lubię produkty tej marki. Ja tam lubię czasami taki błyszczący akcent na powiece. Wszystko można odpowiednio wyważyć :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Błyszczące cienie to nie znaczy, że będę miała efekt choinki a twarzy.
UsuńJaki masz ulubiony produkt Lily Lolo?
Najbardziej podoba mi się odcień jasnobeżowy :) Rzadko sięgam po cienie do powiek.
OdpowiedzUsuńNie sięgasz po cienie z jakiegoś konkretnego powodu czy po prostu skupiasz się na czymś innym jeśli chodzi o Twój makijaż?
UsuńNie mam nic z tej marki, ale wiem, że wiele osób ją chwali.
OdpowiedzUsuńLa Mamma - bo to są naprawdę świetne kosmetyki. Dobry skład, świetna jakość i wcale nie wysoka cena.
UsuńKolorki i połysk świetnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńMi też się bardzo podobają - dobrze trafiłam z kolorami :)
UsuńBardzo lubię minerały ale cieni mineralnych jeszcze nigdy nie miałam...jakoś właśnie odstrasza mnie trochę cena ale...w końcu kiedyś się przekonam:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Kiedyś musisz spróbować. Są naprawdę warte zainteresowania i przede wszystkim - swojej ceny.
UsuńMam kilka kosmetyków Lily Lolo i je uwielbiam. Cieni nie próbowałam bo nie przepadam za sypką formułą, a;e puder, róż i bronzer są naprawdę świetne jakościowo.
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że to świetne kosmetyki. Z cieniami to moja pierwsza styczność i jak na razie jest super. Ale ja jakimś mistrzem makijażu nie jestem :)
UsuńWolę prasowane cienie ;)
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś tylko takie wolałam - teraz przekonuję się też do sypkiej formy. Ciekawia mnie jeszcze cienie foliowe ( ale to już nie minerały ).
UsuńJa bardzo lubię błysk na oku, więc ta propozycja jak najbardziej mi odpowiada! Piękne kolory ♥
OdpowiedzUsuńOO! Fajnie trafić na kogoś jeszcze kto mnie rozumie i moje zapędy do błyszczenia :)
UsuńBardzo ładne cienie <3.
OdpowiedzUsuńJa również stawiam na błysk w codziennym makijażu;).