KOBO - PURE PEARL PIGMENT
Poniedziałkowo, krótko..
Muszę się ogarnąć po weekendowym lenistwie :)
Nie jestem mistrzynią makijażu, nie posiadłam tej sztuki w małym palcu. Czasami mam wręcz wrażenie, szczególnie gdy patrze na makijaże innych blogerek, że jestem kompletnym laikiem. Ale jak każda kobieta lubię być umalowana, lubię dbać o siebie. Codziennie rano staję przed lustrem, najczęściej wykonuję swój standardowy makijaż i raczej ( w większości przypadków ) jestem z niego zadowolona.
Nie kupuję profesjonalnych kosmetyków, nigdy nie próbowałam nikogo umalować. Czasami jednak próbuję poszaleć trochę z makijażem, sprawdzić jak będę wyglądać, gdy "poszaleję" z kolorem. Lubię sprawdzać różne nowinki pojawiające się w drogeriach.
I tak właśnie było z pigmentami Kobo.
Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z pigmentami, nie bardzo wiedziałam jaki efekt można nimi uzyskać. I tak metoda prób i błędów, zaczęłam zabawę z makijażem.
3 pigmenty, w tym jeden mega szalony kolor - Hypnotic Mango. Tylko dla odważnych.. Same zobaczcie jaki przeszalony kolor. I żeby mało było tej intensywności koloru, to jeszcze jest niesamowicie trwały. Mam wrażenie, że wręcz przykleja się do skóry. Raz nałożony, trzyma się jej i nie przemieszcza. Odważne osoby mogą mocno szaleć z makijażami.
Pozostałe dwa kolory to: Magic Sparks i Cherry Sparks.
Początkowo miałam ogromne problemy z uchwyceniem na zdjęciu różnicy w kolorze tych dwóch pigmentów ( na żywo różnica jest znacząco widoczna ). Jeden z nich to bardzo jasno-różowo połyskujące, brokatowe drobiny, drugi to coś mega różowego. Oba są dość gęsto napakowane tym błyskiem. Te pigmenty, tak samo jak ich brat Mango, niesamowicie trzymają się skóry. Roztarte swatche trzymały się skóry jak oszalałe i miałam wrażenie, że cała się błyszczę. Myślę, że to świetne kosmetyki do makijaży twarzy i ciała na okres karnawałowy, imprezowy. No chyba, że ktoś lubi też na co dzień, aż tak!, błyszczeć..
POZDRAWIAM CIEPŁO
OLA
Ciekawe te pigmenty
OdpowiedzUsuńDopiero poznaję się z tego typu kosmetykami..
UsuńBardzo rzadko używam tego typu produktów ;)
OdpowiedzUsuńHa! Ja też..ale to chyba strach przed "przecudaczeniem" w makijażu..
UsuńPo pigmenty sięgam raz na ruski rok. W swojej kolekcji mam tylko jeden, z Essence, i to kupiony na jakiejś promocji za grosze. Jakoś wolę prasowane cienie ;) Ale z Kobo czaję się na cień Rose Golden ;) No a jeżeli o pigmenty chodzi to marzą mi się te z Inglota :D
OdpowiedzUsuńJa zastanawiam się nad kupnem pigmentów o jakichś normalnych, niebłyszczących kolorach.
UsuńJa raczej nie używam pigmentów ;)
OdpowiedzUsuńCzy tak jak ja, masz problem z obsłużeniem się nimi?
UsuńBardzo ładne, choć rzadko sięgam po pigmenty.
OdpowiedzUsuńJa też, ale może warto się przekonać?
UsuńMam ten pigment w odcieniu 513 golden sky, jest całkiem fajny aczkolwiek wole te pigmenty z Kobo w tych mniejszych pojemniczkach :)
OdpowiedzUsuńOO..są mniejsze? Muszę koniecznie wybrać się do Natury..
UsuńŚwietne ☺
OdpowiedzUsuńTeż lubisz błyskotki?
Usuńładne kolory nie miałam z pigmentami nigdy nic wspólnego :)
OdpowiedzUsuńJa też dopiero poznaję ten rodzaj kosmetyku. Ale nie ukrywam, że mocno mnie zaciekawiły i ma chęć na kupienie czegoś neutralnego w beżo-brązach.
UsuńBardzo fajne są te pigmenty z KOBO, mam kilka :)
OdpowiedzUsuńPolecasz coś konkretnego?
UsuńZapewniamy lekarstwa do leczenia różnych problemów zdrowotnych, stosując lek, który został przewidziany i ziarna można leczyć chorobę całkowicie.
OdpowiedzUsuńObat Epilepsi
Obat Jantung Bocor Anak
Obat Lipoma
Obat Gerd