CRANBERRY CHOC - FRUTTINI
Hej, hej!
Nie dalej jak w poniedziałek pojawił się krótki post z małym przeglądem czekoladowych kosmetyków i by nie być gołosłowną - pojawi się dziś recenzja, jednego z czekoladowych kosmetyków, które miałam w swoim posiadaniu.
![]() |
źródło |
Mowa o peelingu marki Fruttini, zakupionym, już daaaawno, ( z tego co pamiętam ) w Drogerii Natura ( ale nie dam sobie ręki uciąć! ). Niestety zauważyłam, że seria Cranberry Choc została już wycofana - chociaż może gdzieś się jeszcze uchowały jakieś pojedyncze kosmetyki.
Post będzie więc króciutki - dosłownie kilka słów moich spostrzeżeń.
Cukrowy peeling ( body scrub ) o zapachu czekolady z żurawiną. Wydawać by się mogło - idealne połączenie zapachowe, prawda? Niestety tylko brzmi tak ładnie. Nie ma tu mowy o słodkim, otulającym zapachu czekolady. Owszem, jest słodko, niestety chemicznie. Nie jest to aromat, który mnie - fance słodyczy, przypadł go gustu. Miałam nieodparte wrażenie, że oprócz tej "słodyczy", wyczuwalna jest dziwna gorzkość. Nie, to nie moja bajka.
Skład:
MARIS SAL ( SEA SALT ), PEG 7 GLYCERYL COCOATE, CARTHAMUS TINCTORIUS ( SAFFLOWER ) SEED OIL, VITIS VINIFERA ( GRAPE ) SEED POWDER, SUCROSE ( CRYSTAL SUGAR ), THEOBROMA CACAO ( COCOA ) SEED BUTTER, PARFUM ( FRAGRANCE ), THEOBROMA CACAO ( COCOA ) FRUIT POWDER, TALC, VACCINIUM MACROCARPON ( CRANBERRY ) FRUIT EXTRACT, AQUA ( WATER ), TOCOPHEROL, CI 16255 ( ACID RED 18 ), CI 19140 ( YELLOW NO. 5 ), CI 28440 ( BRILLIANT BLACK 1 )
Dość duże ziarenka cukru, do tego drobno zmielone ziarna kakao i tyci, tyci żurawiny - wydaje się, że tego typu konsystencja powinna być całkiem fajnym zdzierakiem. I tak jest dopóki nie próbujemy zrobić sobie peelingu. Niestety, peeling jest dość suchy ( mimo zawartości masła kakaowego i olei ) - ciężko tu z jakąkolwiek lepkością i przyczepnością do skóry. Używając tego scrubu miałam wrażenie, że więcej kosmetyku ląduje na dnie wanny niż na mojej skórze. Okrutne marnowanie kosmetyku ( mimo iż nie kosztował wiele bo około 10-12zł, to jednak szkoda połowę spuścić w odpływie, bez żadnego użycia ). To co jednak trafi na skórę całkiem nieźle radzi sobie ze ścieraniem martwego naskórka i co zaskakujące! - radzi sobie z nawilżaniem skóry. Nie jest to może efekt wow, ale jednak coś się dzieje.
Lubię pisać Wam o kosmetykach, które są dobre, godne polecenia. Chciałabym móc napisać Wam o tym peelingu, że warto, żebyście biegły do Natury z nadzieją, że coś jeszcze będzie na półkach. Niestety, moim zdaniem, w ogólnym rozrachunku - ten peeling nie jest wart jakiegoś większego zainteresowania. Konsystencja na nie, zapach na nie, wydajność na nie. Ścieranie - może być pod warunkiem, że będziemy uprawiać łazienkowe akrobacje i nadmiernie pilnować by jak najwięcej kosmetyku trafiło na skórę.
Wydaje mi się jednak, że w podobnej cenie można znaleźć kosmetyk świetnie ścierający, dobrze natłuszczający skórę o lepkiej konsystencji. Na pewno znacie takie, prawda?
POZDRAWIAM
OLA
OLA
wygląda zachęcająco. uwielbiam pięknie pachnące kosmetyki.
OdpowiedzUsuńa może dodać do niego trochę oleju kokosowego lub czegoś co utrzyma go na skórze?
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystkoo co ma chociaz zapach czekoolady :) mysle ze z tym peelingiem bardzo bym się polubiła :)
OdpowiedzUsuńO czekolada.....
OdpowiedzUsuńja właśnie nie przepadam za cukrowymi peelingami przez to, że zazwyczaj nie trzymają się skóry :(
OdpowiedzUsuńzaczarowana-oczarowana.pl
wygląda zachęcająco ;)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz się z nimi spotykam :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio nie mam ochoty na takie czekoladowe zapachy - wolę bardziej owocowe :)
OdpowiedzUsuń