BŁOTO NA TWARZY - ZBAWIENIE!
Jakiś czas temu na blogu pojawił się post z nowościami, z zakupami - z nowymi kosmetykami, które sie u mnie pojawiły. Część z Was zainteresowała się kosmetykami firmy Mokosh Cosmetics, na która przez przypadek trafiłam w czeluściach internetu.
Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o jednym z dwóch kosmetyków, których używam.
"Błoto z Morza Martwego stosuje się powszechnie w zabiegach wyszczuplających i antycellulitowych, ponieważ przyspiesza metabolizm komórkowy i działa detoksykująco. Unikalny skład błota sprawia, że skóra jest dobrze nawilżona, wzrasta jej napięcie i elastyczność, polepsza się kondycja włókien elastyny i kolagenu. Pierwiastki zawarte w błocie wspomagają terapię trądziku – oczyszczają skórę, absorbują nadmiar sebum, zwężają pory i łagodzą podrażnienia. Błoto z Morza Martwego jest pomocne w terapii łuszczycy, AZS i chorób reumatycznych."
źródło: MOKOSH COSMETICS
Skład: Maris Limus
Opakowanie: plastikowe pudełeczko z aluminiową zakrętką, minimalizm na całego; etykieta prosta i elegancka - być może na zdjęciu nie wygląda bardzo zachęcająco ale uwierzcie, że na półce w łazience prezentuje sie interesująco - w sklepie też na pewno zwróciłabym na nie uwagę
Pojemność: 200g
Cena: 24,99zł - myślę, że nie jest to wygórowana kwota jak za taką pojemność i ogromną wydajność ( w końcu maseczki nie robimy codziennie i nie zużywamy do niej niewiadomo jakiej ilości sproszkowanego błota )
Zastosowanie:
Maska na twarz i ciało - błoto mieszamy z wodą do uzyskania postaci pasty (maska na twarz) lub gęstej zawiesiny (maska na ciało).
Kąpiel - wsypujemy błoto pod strumień ciepłej wody.
Producent proponuje dwa sposoby stosowania błota - mi jednak szkoda go było na kąpiel. Niby opakowanie ma 200g - ale po tym, jak zobaczyłam jak maseczka z takiego błota działa na moja twarz - stwierdziłam, że nie będę tego cuda "marnowała" na kąpiel. I spaliłam już wszystko co miałam powiedzieć o samej maseczce - już wiecie, że jestem zachwycona na amen. Jak ktoś chce wiedzieć dlaczego - zapraszam!
Mokosh Cosmetics proponuje mieszanie błota z wodą, ja jednak już od jakiegoś czasu wiem, że lepiej dla mojej skóry by jednak był to hydrolat. Maseczkę robiłam i z hydrolatem malinowym ( który też mam z Mokosh ) oraz z hydrolatem z kwiatu pomarańczy. I jeden i drugi świetnie sprawdzili sie jako współskładnik do maseczki.
3-4 łyżeczki od herbaty + trochę hydrolatu i robiłam mieszankę konsystencją podobną do gęstej pasty, tak by móc spokojnie nałożyć ją na twarz i nie obawiać się, że coś mi spłynie i wybrudzę pół mieszkania. Oczywiście, jak zawsze podczas glinkowych maseczek, nie pozwoliłam papce z błota wyschnąć na wiór i wspomagałam się hydrolatem i nawilżałam twarz. Maseczkę trzymam na buzi około 20 minut - spokojnie przez ten czas można wypić kawę, i pora na zmywanie. Tu jak zawsze ten sam problem co w każdej maseczce glinkowej - troche trzeba popracować by zmyć błoto z twarzy - ale warto, bo efekt jest niesamowity już po pierwszym użyciu.
Czego możemy się spodziewać jak zmyjemy tę maskę z twarzy?
Skóra jest oczyszczona na maksa, aż "trzeszczy" ( na pewno wiecie jakiego typu efekt mam na myśli ) - jest lekko zaczerwieniona, ale po chwili kolor znika. Nie jest to podrażnienie ani żadna alergia - myślę, że to efekt oczyszczania skóry i odżywiania jej. Te płytsze pory sprawiają wrażenie jakby domkniętych. Skóra jest gładka ale lekko napięta i ja musiałam się wspomóc nawilżaczem ( wiecie, że nie lubię wrażenia mocno ściągniętej skóry ). Da się też zauważyć jej lekkie zmatowienie.
Cieszę się, że tego błota mam dużo i jeszcze na troche mi starczy - jestem pewna, że gdy wykończę opakowanie, które mam - zakupię następne.
Na sam koniec chciałabym Wam tylko wspomnieć o kwestii pakowania produktów zakupionych w Mokosh. Króluje prostota i minimalizm - zwykłe pudełko, a w środku jasne trociny (?), w to włożone kosmetyki o równie prostych opakowaniach i etykietach. Lubię takie szczegóły - robią na mnie o wiele większe wrażenie niż mnóstwo błyszczących folii i kokardek. Zersztą zerknijcie na ich stronę www albo na fanpage na FB - tam możecie zobaczyć zdjęcia.
POZDRAWIAM CIEPŁO
OLA
Takie błoto idealne na moją twarz :D
OdpowiedzUsuńJa lubię tego typu maseczki ;) Świetnie się u mnie sprawdzają i idealnie działają na moją cerę.
UsuńNa aż tak mocne oczyszczenie moja cera nie zareagowałaby pewnie dobrze. Ale tłuste byłyby pewnie zachwycone. Podoba i się idea wypełnienia paczki trocinami. Im mniej plastiku w użyciu, tym lepiej :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie, etykiety i sama strona internetowa - to wszystko mnie przyciąga. Lubię taki minimalizm. A co do samego błotka - jest świetne.
Usuńchętnie kupię
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziesz zadowolona z zakupu :)
UsuńMoże się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak jak osobie powyżej - myślę, że będziesz zadowolona :)
Usuńja mam gotową maskę błotną z Izraela, ale jeszcze nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńOO..jaką? dawaj link koniecznie!
UsuńLubię takie maski:)
OdpowiedzUsuńJa też - świetnie sie u mnie sprawdzają :)
UsuńNie miałam okazji stosować tych kosmetyków ale strona estetyczna jest zachęcająca.
OdpowiedzUsuńMasz rację - cała estetyka bardzo zachęca do zakupu - i to właśnie ona mnie przyciągnęła do tej firmy.
UsuńNie używałam :)
OdpowiedzUsuńJak większość z komentujących tu osób.
UsuńTeż mam i uwilebiam to błotko :)
OdpowiedzUsuńJego nie da się nieuwielbiać :)
UsuńChciałam wypróbować zieloną glinkę z tej firmy w Joyboxie ale wykupili...
OdpowiedzUsuńWidziałam, że dość szybko zniknęła :) I nie dziwię się..
UsuńSłyszałam o zbawiennym działaniu błota, ale nie wiedziałam, że istnieje taki krem :O
OdpowiedzUsuńiwbaa.blogspot.com
To nie krem - to proszek, który mieszasz z płynem.
UsuńOjoj..Natalia..
jak błoto to myslałam że w płynie będzie:)
OdpowiedzUsuńJak dodasz płyn ( np. hydrolat ) - wymieszasz i masz błoto ( papkę ).
Usuńbłota to ekstra sprawa! :)
OdpowiedzUsuńSzczególnie na twarzy - działanie niesamowite.
Usuńa mnie ogromnie ciekawi, jak błoto sprawdziłoby się w walce z cellulitem :)
OdpowiedzUsuńO widzisz..tej kwestii nie sprawdziłam - wiesz zresztą na pewno sama, że by sprawdzać działanie antycellulitowe warto na raz wprowadzić dietę i ćwiczenia a sam kosmetyk jako dodatek.
Usuńz wielką chęcią wyróbowałabym te błotko :)
OdpowiedzUsuńPolecam :) Kosmetyki Mokosh są godne zainteresowania.
UsuńBędę o nim pamiętać :)
OdpowiedzUsuńWarto się nim zainteresować.
Usuńbardzo mnie zaciekawiło to błotko, zaraz zaglądam na stronę firmy :)
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia? I jak?
UsuńLubię błotko.
OdpowiedzUsuńMaseczki błotne to moje blogowe odkrycie :)
UsuńFajnie, ze się sprawdza, sama nie używałam jeszcze błotka :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj - myślę, że będziesz zadowolona.
Usuń