KOLOROWE BOXY OD W7
Witajcie!
Dziś kilka słów, dosłownie kilka o kosmetykach, które od jakiegoś czasu goszczą w mojej makijażowej kosmetyczce.
Wiem, że opinie na temat tych kosmetyków są bardzo różne - jednych zachwycają, inni uważają je za kompletne porażki.
Mowa o kostkach różowo-bronzerowych od W7. Wiem, że niektórzy uważają je za tańsze zastępniki kostek marki Benefit. Z nimi jednak nie miałam do czynienia ( cena! a przy moich zdolnościach makijażowych trochę szkoda mi na nie pieniędzy ) więc porównania u mnie nie znajdziecie. Wracając jednak do bohaterów dzisiejszego postu: w mojej kolekcji są 4 sztuki - a co o nich myślę, dowiecie się poniżej. Zapraszam!
Jak widzicie w mojej niewielkiej kolekcji są 4 kostki z 5 dostępnych w polskich drogeriach internetowych.
Boxy poznałam dzięki blogom ( no ale jakżeby inaczej? ) i za jadnym zamachem zaopatrzyłam się w Candy Floss, Double Act i Africa. Jak tylko w internecie pojawiły się zapowiedzi The Honey Queen - wiedziałam, że będzie moja - i jest.
Pudełko z dośc grubej tektury ( kolorystycznie też jest całkiem przyjemnie ), z całkowicie zdejmowana przykrywką ( ale ile ja się namęczyłam by ją zdjąć - ot..nie zauważyłam, że na dole wszystko było jeszcze zabezpieczone folia ). W środku znajdziemy słodki różowy pędzelek ( wg mnie kompletnie nieprzydatny - oddałam dziecku do zabawy ) i plastik zabezpieczający same mazidło przez uszkodzeniem.
W środku znajdziemy 6g kosmetyku na zużycie, którego mamy 12 miesięcy od daty otwarcia.
Cena bardzo przyjemna dla portfela, ok. 13-15zł.
Zacznę od mojego ulubieńca - CANDY FLOSS
Rozświetlający róż do policzków w kolorze delikatnego, cukierkowego różu. Dość miałki, bez problemu możemy nabrać go na pędzel. Całe szczęście - efekt na twarzy możemy stopniować: od ledwo widocznego rozświetlenia ( satynowego w efekcie - brokatu tu nie znajdziemy! ) po różowe zarysy policzków. Wydaje mi się jednak, że jest to idealny kosmetyk dla jasnych karnacji - myślę, że przy ciemniejszej skórze nie będzie tego efektu, okaże się być za jasny.
Drugi w kolejności jest AFRICA
Multibronzer z jasnego i ciemnego brązu z dodatkiem różu. Początkowo nie wiedziałam jak się do niego zabrać. Miałam wrażenie, że muszę bardzo delikatnie obchodzić się z ilością bo cuda zobaczę na twarzy - tylko, że ja go traktowałam delikatnie a na twarzy prawie nic nie było widać. Mało tego - brązu prawie nie widać, a połączenie tych trzech kolorów tworzy fajny trochę fuksjowy miks. Myślę, że to fajny kosmetyk na czas kiedy nasza skóra jest muśnięta jeszcze słońcem. Wydaje mi się, że przy zimowej, totalnej bladości - kolorystycznie będzie zbyt duży kontrast ( a mróż który sprawia, że nasze policzki są w kolorze różowo-czerwonym, jeszcze bardziej podkreśli ciemny róż tego bronzera - babuszka gwarantowana! ).
DOUBLE ACT
Przyznam Wam, że tego gagatka uczę się dopiero używać. Błyszczący, metaliczny bronzer jest w całkiem nieźle napigmentowany, róż jest dość delikatny ( u bladolicych będzie różem, przy ciemniejszej karnacji spokojnie może robić za lekko różowawy rozświetlacz ). Ja dopiero poznaję się z tym duo - uczę się łączenia tego bronzera z rozświetlaczem.
I na końcu ten, którego używam najrzadziej a wydawał się być ideałem.
THE HONEY QUEEN
Przyciągające wzrok opakowanie, w środku piękna miodowa mozaika. Przy połączeniu kolorów pojawia się lekko satynowy brzoskwiniony odcień z delikatnym, pudrowym różem. Krzywdy sobie nim nikt nie zrobi - olaboga! ile trzeba się napracować nad nim żeby cokolwiek było widać na twarzy. Jest bardzo bardzo delikatny. Idealnie nadaje się dla osób o bardzo jasnej karnacji, które obawiaja się kolorowych placków na policzkach.
Poniżej - próbowałam! zrobić swatche tych boxowych kosmetyków.
Czy któraś z Was ma te kostki w swojej kosmetycznej kolekcji? Może wśród nich macie jakąś swoją ulubioną?
BUZIAKI
OLA
Na Honey Queen mam okropną ochotę ale po porażce z Honolulu powstrzymuję się z zakupem ;)
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się po nim trochę innego koloru..
UsuńHonolulu nie miałam i raczej się za niego nie zabiorę - wydaje sie być strasznie ceglasty.
Przyznaję, że po raz pierwszy widzę te kostki. I wydają mi się całkiem fajne :)
OdpowiedzUsuńPoważnie? Myślałam, że wszyscy je znają :))
UsuńJuż za samo opakowanie chce je wszystkie :D
OdpowiedzUsuńTo fakt, opakowania mają świetne.
UsuńJa miałam Honolulu, ale mi nie podszedł..
OdpowiedzUsuńDlaczego?? Co z nim było nie tak?
UsuńJa nie zaryzykowałam kupna bo wydaje mi się strasznie ceglasty..
Nie mam ich i pierwszy raz słyszę, ale wyglądają cudownie :)
OdpowiedzUsuńMożna zaryzykować i się skusić, bo cena wcale nie jest wysoka.
UsuńJa takich kostek nie używam, ale wydają się fajnie.
OdpowiedzUsuńMasz inne ulubione róże?
UsuńAle cudeńka:) Honey Queen wygląda świetnie:)
OdpowiedzUsuńJa spodziewałam się po nim troszke innego koloru..Ale nie jest źle..Tylko jest straszliwie delikatny.
Usuńcóż mogę napisać, wszystko mi się podoba ale produktów kolorowych mam i tak za dużo paleta do konturowania ze sleeka wystarczy mi na wieczność.
OdpowiedzUsuńTaka wydajna?
UsuńKurcze ta najjaśniejsza wersja trio strasznie mnie kusi, chociaż wiem, że wcale nie jej nie potrzebuje.
Pierwszy raz widzę te kostki ;)
OdpowiedzUsuńMiłego użytkowania ^^
Używam już od jakiegoś czasu...
UsuńOla, wyglądają fajnie, cena przystępna, ja też żałowałabym kasy na Benefit, bo tak jak Ty nie grzeszę zdolnościami makijażowymi :P chyba skuszę się na Honey Quenn bo jestem bladzioch :-)
OdpowiedzUsuńCena bardzo przystępna, kostki maja fajne opakowania - a jak jeszcze dobierzesz sobie odpowiedni odcień to myślę, że będziesz zadowolona.
Usuńmam Africa :) lubię go, ale na mojej twarzy wygląda jak fiolet :)
OdpowiedzUsuńAle taki bardzo delikatny??
UsuńMam z w7 bronzer Honolulu :)
OdpowiedzUsuńZadowolona z niego jesteś? Nie wpada w pomarańczowe nuty?
UsuńMam olbrzymią ochotę na te pudełeczka :)
OdpowiedzUsuńMożna zaryzykować..Kosztuja bardzo niewiele..
UsuńJa mam double act i nawet już demko sporo świeci. Teraz mimo lata mam jasną buzię i w sumie mieszam kolory, ale na opalonej chyba sam brąz by wystarczył. I jest dość mocno napigmentowany, zdarza mi się czasem jeszcze przesadzić.
OdpowiedzUsuńBronzera boję się właśnie używać ze względu na jego pigmentację - za to róż bardzo lubię.
UsuńSame cudownośći. Nie miałam ani jednej niestety:(
OdpowiedzUsuńZawsze możesz się skusić w razie potrzeby kosmetycznej :)
UsuńPierwszy raz widzę te kostki i muszę powiedzieć , że mnie zaintrygowałaś :D Mam trochę kosmetycznych zaległości.. Fajnie wyglądają te pudełeczka :)
OdpowiedzUsuńPoważnie pierwszy raz je widzisz? A to teraz możesz sobie o nich więcej poczytać - może skusisz się na którąś z kosteczek..
UsuńMam Africę i bardzo ja lubię szczególnie jesienią :) Mam jeszcze Double i Honolulu, ale tych już rzadko używam ;)
OdpowiedzUsuńJa z Double używam przede wszystkim różu, bronzera trochę się boję..A Honolulu w ogóle odpada.
Usuńmmmm bardzo przystępna cena i The Honey Quenn byłby dla mnie idealny :]
OdpowiedzUsuńMożesz się skusić..13zł to niewiele :)
UsuńFajnie się prezentują te kostki :). Ja nigdy nie miałam takich produktów. Może kiedyś się skuszę. Na razie nie są mi potrzebne :)
OdpowiedzUsuńI masz rację..Jak nie są potrzebne to nie ma co robić zapasów :)
Usuńfajnie i słodko wygladają te pudełeczka;)
OdpowiedzUsuńTe opakowania przyciągają :)
UsuńNa lato honolulu byłby dobry dla mnie na zimę niestety nie.
OdpowiedzUsuńJa mam dużo obaw jeśli chodzi o Honolulu i nie zdecyduję się chyba na jego zakup..
UsuńAfrica mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńKilka złotych i jest Twoja :)) ihihih
UsuńPosiadam bronzer W7 Honolulu i jestem z niego bardzo zadowolona. Z chęcią chwycę w rączki inne produkty :).
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie mogę się do niego przekonać.
UsuńAle te kostki które mam w zupełności mi wystarczają, aż nadto..
Z chęcią na któryś bym się skusiła ;]
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak - polecam na początek jakiś najdelikatniejszy w kolorze.
UsuńJa z W7 miałam tylko brakujące tu Honolulu :) Mam też Hoolę i widzę 2 różnicę: cenę i kolor. Ale wydajniejszy jest jednak Benefitowski bronzer. Z tych, które opisałaś mam chrapkę na Candy Floss :) Jednak obiecałam sobie, że zużyję najpierw róże, które posiadam, a dopiero potem zakupy :)
OdpowiedzUsuńJa z w7 nie mogę się zdecydować na Honolulu - nie mam do niego przekonania i do tego koloru.
UsuńA na benefit - cóż po prostu szkoda mi pieniędzy..
Mam Honolulu i Africe :) obydwa kocham i uwielbiam i już mam stresa bo kończy mi się Honolulu, ja łażę po drogeriach i żaden brązer mi się nie podoba! Chyba z braku laku będę musiała go znów zamówić, co ogólnie nie jest złym pomysłem skoro go uwielbiam, ale wiadomo jak jest - chce się próbować nowe :)
OdpowiedzUsuńOj znam ten ból..Co z tego, że jakiś kosmetyk polubię bo i tak jak mi się skończy to szukam czegoś innego, nowego..Taka chyba nasza babska natura..
UsuńZbieram się do ich zakupu i chyb wreszcie to zrobię. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Za tą niewielką cenę można zaryzykować :)
UsuńPozdrawiam również!
a ja mam tylko honolulu. honey queen ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńI jak Ci się sprawdza???
UsuńJakoś nigdy się na nie nie skusiłam, a wydają się całkiem fajne! Najbardziej podobało mi się to duo, ale na swatchu faktycznie róż wydaje się bardzo delikatny..
OdpowiedzUsuńFajne, fajne - szczególnie dla osób które nie chcą inwestować pieniędzy w dość drogie kostki benefit
Usuńja mam bronzer od nich Honolulu i jestem z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńKurcze a ja się go boję i takiej ceglastości, pomarańczowości..
UsuńKiedyś bardzo mnie kusiły, ale w końcu o nich zapomniałam. A tu teraz Twój post.... wyczuwam zakupy :P
OdpowiedzUsuńWybacz, że wodzę Cię na pokuszenie :))
Usuńja muszę kupić wszystkie, bo mi się wszystkie podobają i do tego dorzucić bronzer : p
OdpowiedzUsuńI będzie kosteczkowy komplecik :)
Usuń